niedziela, 15 czerwca 2014

Recenzja "Mechanicznej księżniczki".


Tytuł: Mechaniczna księżniczka
Tytuł oryginału: The Clockwork Princess
Seria: Diabelskie maszyny (tom 3)
Autor: Cassandra Clare
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 400
Data wydania: 20 listopada 2013










"Jedne sekrety lepiej jest wyjawić, inne lepiej dźwigać samemu, żeby nikomu nie sprawiać bólu"


Cassandra Clare, a właściwie Judith A. Rumelt, dorastała w wielu krajach - Francji, Szwajcarii czy Anglii. Od szkoły średniej zaczęła mieszkać w Los Angeles, Nowym Jorku, gdzie znalazła pracę w redakcji. Krajobraz Manhattanu zainspirował ją do stworzenia swojej pierwszej powieści - Miasta kości. 

"Jest wiele gorszych rzeczy niż śmierć. Nie być kochanym albo nie być zdolnym, by pokochać kogokowiek: to jest gorsze"


Nocni Łowcy są w niebezpieczeństwie.
Mortmain pracuje nad armią mechanicznych istot, które będą mogły zabijać bez końca, z zimną krwią. Są niemal niezniszczalne. Do rozwiązania zagadki, która jest jedyną przeszkodą w osiągnięciu chorego planu jego zemsty, brakuje mu tylko jednego. Niepowtarzalnej i nieznanej światu mocy Tessy Gray.
Charlotte Branwell toczy własną wojnę. I choć jest przekonana, że wie, gdzie znajduje się kryjówka Mistrza, nie może przekonać Konsula, by postarał się o zniszczenie planów Mortmaina, póki ten się tego nie spodziewa. Wraz z przyjaciółmi walczy z czasem i stara się ochronić Nocnych Łowców.
Jednak pewnego razu dzieje się coś, czego bała się najbardziej.
Mortmainowi udaje się porwać Tessę. Zamierza wykorzystać ją do własnych celów. Jedyną nadzieją na ratunek jest Will, oddany i zakochany w niej bez pamięci, który staje przed najtrudniejszym wyborem - ratować miłość swojego życia czy cząstkę jego duszy - jego parabatai?

"Ave atque vale - Witaj i żegnaj"

Jest mi smutno, bo pokochałam tę historię, żyjących w niej bohaterów, pokochałam jej słowa i wszystkie emocje, jakie mi pokazywała. Jest mi smutno, bo rozczarowałam się na finale jednej z najpiękniejszych opowieści ostatnich lat.
Cała magia tej serii, całe jej piękno przepadło. Nagle miłość między bohaterami zdawała się być zbyt sztuczna - zbyt idealna, cukierkowa. Nieraz chciałam się śmiać, gdy postacie potwierdzały o swoich uczuciach. Wydawali mi się niedojrzali, wręcz żałośni, irytujący. Do tego szczęście płynące z serc bohaterów było namacalne, a Miłość ofiarowała każdemu z nich kogoś, z kim mógł się połączyć w idealną parę.

Bohaterowie. Nie ci, których poznałam w poprzednich częściach. Jakby stali się zupełnie innymi osobami. Tessa, w której dostrzegłam coś z banalnej, denerwującej nastolatki, Will, który stracił swoją osobowość, swój charakter, za który go pokochałam, Jem, który nie był dla mnie Jemem, za którego kiedyś śmiałam się i płakałam. Jakby, zamiast Cassandry Clare, którą podziwiałam i kochałam, pisał zupełnie ktoś inny.

Zakończenie jest tak przewidywalne, że dla mnie - całkowicie nierealne i zaskakujące. Ale, co nieoczekiwane, ma w sobie ledwo wyczuwalną namiastkę smutku, która sprawiła, że historia stała się bardziej poruszająca i pozostawiła dobre wspomnienie o Diabelskich maszynach.

Muszę przyznać, że bardzo polubiłam tę serię. I choć ostatni tom mnie zawiódł, nadal się cieszę, że mogłam poznać tę piękną historię. Ave atque vale. Nigdy nie zapomnę tej opowieści.

Ocena: 5/10.

9 komentarzy:

  1. Cała seria była słaba, ale ostatni tom to już całkowita tragedia. Zakończenie nie dość, że przewidywalne, to właśnie zbyt szczęśliwe. Gdyby pozostawić je bez epilogu chociaż, to rzeczywiście, coś poruszającego by w niej było. To, co Cassie zrobiła z Jemem było najbardziej zaskakujące. Negatywnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jeszcze nie czytałem nic, co spod pióra tejże autorki wyszło. Ale po niektórych recenzjach i komentarzach postanawiam odpuścić sobie wszystkie jej książki. Ha! Będę oryginalny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo osób się tą serią zachwyca, a ja na razie nie mam ochoty na jej lekturę. Może jednak kiedyś się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie się bardzo podobała ta książka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam, ale ilość wydawanych serii trochę mnie przeraża. Jakby nie można wydać książki, od razu trzeba rzucić się conajmniej na trylogię. A może tylko ja mam takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba sobie odpuszczę tę serię.

    Zapraszam do siebie na konkurs.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale widzę, że ma ciekawe cytaty, a ja kocham ciekawe cytaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę się nie zgadzam z twoją oceną, jednak co do tej książki jest wiele sprzecznych recenzji. Mi trzecia część podobała się najbardziej, najwięcej akcji, śmierć Jema była dla mnie zaskoczeniem, bo czekałam na szczęśliwe zakończenie jednak zaczęłam ryczeć dopiero kiedy okazało się, że on jest Cichym Bratem. To był dla mnie cios. Zakończenie było trochę nijakie jednak uwielbiam całą serię, za klimat, za bohaterów, za śmieszne sceny, wyjaśnienie niektórych rzeczy w Darach Anioła i za Willa. Cieszę się ze wspomnianych wierszy i historii z literatury oraz łacińskich zwrotów, gdyż kocham ten język. Wiele śmiesznych scen, które mile wspominam. Ave atque vale to jest moje ukochane zdanie stało się takim moim mottem, nawet miałam to zdanie napisane na trampkach. Recenzja świetnie napisana.

    http://experience-the-story-again.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu doczekałam się kogoś, kto nie zachwycił się nad tą książką ;P Jednak i tak jestem skora przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.