środa, 16 marca 2016

"Upadek" (rec. 110)


Tytuł: Upadek
Tytuł oryginału: The Fall
Seria: Wirus (tom 2)
Autor: Guillermo del Toro, Chuck Hogan
Tłumaczenie: Krzysztof Skonieczny
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 414
Data wydania: listopad 2015










Guillermo del Toro jest meksykańskim reżyserem, scenarzystą i producentem. To twórca kilku świetnie przyjętych filmów, z których najbardziej znanym jest nagrodzony trzema Oscarami Labirynt fauna. Zainteresował się tworzeniem filmu już w wieku ośmiu lat.
Chuck Hogan jest amerykańskim pisarzem. Za swoją powieść Miasto złodziei otrzymał nagrodę im. Dashiella Hammetta. Książka ta została okrzyknięta przez Stephena Kinga jedną z najlepszych powieści 2005 roku.
Na podstawie serii Wirus powstał serial o tym samym tytule.


Wampiry odebrały ludziom wszystko. Społeczeństwo zdaje się zdawać sobie sprawę z tego, co dzieje się po zmierzchu, jednak media skutecznie apelują o spokój, twierdząc, że coś takiego jak wampiryzm wcale nie istnieje. Kolejne miasta zostają zarażone. Ludziom nie pozostaje wiele nadziei - tylko nieliczni wiedzą, jak się bronić.
Epidemiolog Eph Goodweather próbuje uporać się ze śmiercią żony i za wszelką cenę uchronić przed jej wampirzą postacią jego synka Zacka. Razem z Norą, Fedem i Setrakianem wciąż walczą z okropnymi potworami. Okazuje się, że klucz do zwycięstwa może stanowić tajemnicza, stara księga, Occido Lumen, na którą poluje Mistrz.
Na dodatek, do okrutnej gry dołączają wampiry równe Mistrzowi. Na zbuntowanego wampira, który postanowił wyjść z cienia, poluje bowiem pozostałych sześciu Pradawnych. Starają się pokrzyżować mu plany.
Czasu jest coraz mniej. Wampirza zaraza się rozprzestrzenia. Nikt nie wie, czy ludzkiemu gatunkowi uda się przetrwać kolejne noce.


Może się zmieniłam. Może teraz nie podobają mi się takie książki, w jakich zaczytywałam się kiedyś. Bo Wirusa, pierwszą część trylogii, czytałam już dawno temu i to, co pamiętam, różni się od tego, co dostałam w drugim tomie. Nie mówię, że powieść jest zła, o nie! Nie mówię, że mi się nie spodobała, tylko... nie spodobała mi się aż tak. Przeszkadzało mi w niej kilka dość istotnych wątków i choć z łatwością mogłam zanurzyć się w tym świecie, nie mogłam w nim utonąć, pozwolić, by mnie pochłonął i przejął. Czytanie tej powieści było jak unoszenie się tuż pod powierzchnią, patrząc na to, co dzieje się na dole, ale nigdy nie potrafiąc się tam znaleźć.

Pierwszym, zdecydowanie jednym z ważniejszych aspektów książki, które przemawiają na jej niekorzyść, jest zmiana Epha. Szczerze? Nie mam pojęcia, czy był równie irytujący w pierwszej części, czy wręcz przeciwnie. W Upadku Eph jest bohaterem wyjątkowo płaskim, nierzeczywistym, tekturowym. Dla mnie nie ma on kompletnie żadnych cech charakteru, był najbardziej przeciętnym i niewyróżniającym się człowiekiem, jakiego mogli stworzyć autorzy. O wiele przyjemniej czytało mi się o szczurołapie, Setrakianie, czy Mistrzu.

Upadek do pewnego momentu był dla mnie powieścią, w której działo się wszystko, a równocześnie nie działo się nic. Nie mam pojęcia, co w głównej mierze zajęło te czterysta stron, bo mimo zakończenia, które jest naprawdę świetne, oni tylko walczą, gadają i myślą o tym, jak skończy się apokalipsa. Przez przynajmniej trzysta pięćdziesiąt stron w książce nie ma zwrotów akcji, niespodziewanych, oszałamiających wydarzeń, czegoś, co wzbudziłoby we mnie większe emocje. Jednakże, bardzo łatwo przetrwać te momenty, aż dotrze się do wyczekiwanego końca. Upadek jest jedną z powieści, które można połkąć w jeden, dwa dni. Naprawdę przyjemnie, lekko i szybko się ją czyta. Styl del Toro i Hogana jest prosty, dla niektórych czytelników, takich jak ja, może aż za prosty. Przy tym lekkim piórze mądrości wypowiadane przez Setrakiana czasami wydawały się śmieszne, wtrącone na siłę, byle tylko można wynieść coś z lektury.

Teraz czas przejść do mocniejszych stron książki. Po pierwsze - zakończenie. Może to dziwne, zaczynać od końca, ale to właśnie te ostatnie pięćdziesiąt stron mnie pochłonęło, sprawiło, że znów odczułam prawdziwą przyjemność wynikającą z czytania tej serii, przypomniałam sobie klimat Wirusa. Jak dla mnie zakończenie jest szalenie nieprzewidywalne i daje mi naprawdę wielkie nadzieje na to, że Mrok, zakończenie tej historii, powali mnie na kolana. Równocześnie zakończenie wprowadza nas do zupełnie nowej wersji zdarzeń i świata, którego ludzie mogą się okazać równie brutalni i źli, co wampiry. Sam urok zakończenia, jego niezbyt szczęśliwy wydźwięk, zmusiło mnie do podwyższenia oceny tej powieści.

Po drugie - historia. Jak możecie się domyślić, nie mogę nazwać tej książki arcydziełem, ale pomimo niedociągnięć i tego, że nie może przekazać tak dużo, świetnie bawię się przy tej opowieści. Może to wina mojej miłości do apokaliptycznych światów, które zmuszają bohaterów do okropnych czynów, do zbliżenia się do granicy człowieczeństwa. Może to wina mojej miłości do wampirów ubranych w niepowstrzymaną żądzę krwi, nie świecącą na słońcu skórę czy czarny garnitur. Myślę, że sam pomysł, choć może nie tak oryginalny czy nowatorski, jest ciekawy i mam nadzieję, że autorom uda się wyciągnąć jak najwięcej z części trzeciej, która zapowiada się naprawdę wspaniale.

Bohaterowie, może oprócz kilku wyjątków (każdy wie, kogo mam na myśli) również są pozytywną stroną Upadku. Bardzo lubię Feta, który może w tej części nie istniał tak bardzo, jak istniał w pierwszym tomie i będzie istniał w przyszłości. Bardzo zaciekawiła mnie jego historia, historia, która wzbudza w nim wstyd i odrazę do swojej przeszłości. Mam nadzieję, że ten wątek zostanie rozwinięty.

Uwielbiam historię Setrakiana, która wykrzywiła mu dłonie i uczyniła człowiekiem, którym jest teraz. Del Toro i Hogan nawiązują w niej do II. wojny światowej i Holokaustu. Jest to zabieg, który pięknie wzbogaca opowieść i daje impuls do głębszych przemyśleń. W tej części Setrakian jest ukazany już po koszmarze, gdy próbuje uporać się z tym, co widział, gdy kocha, gdy wybiera drogę swego życia.

Podsumowując, Upadek spodobał mi się zdecydowanie mniej niż Wirus, choć wciąż pozostaje lekturą, przy której miło spędziłam czas, do której chętnie powrócę, gdy na rynku wydawniczym pojawi się Mrok. Jestem bardzo ciekawa zakończenia tej historii i mam szczerą nadzieję, że autorzy mnie nie zawiodą.

Ocena: 6/10.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość zrecenzowania tej powieści!

2 komentarze:

  1. Lubię wampiry, ale takie brutalne, prawdziwe :) Z tego, co wiem, to te w powieściach del Toro takie właśnie są. Na półce mam pierwszy tom serii, mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła zagłębić się w jego lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, super to napisałaś, chyba się skuszę na kolejną książkę, mimo że nie powinnam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! Każdy z nich jest dla mnie niesamowicie ważny, podnosi mnie na duchu i motywuje do dalszej pracy :)

Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście nie zostawiali mi spamu i nie wyzywali nikogo. Jeśli zauważycie błąd - piszcie śmiało! Nie bójcie się krytykować - wszystkie uwagi przyjmuję i czerpię z nich naukę.